Leoncino 800 Trail - wkurzony kocur, czyli po dobroci nie da rady
Koncept motocykla Leoncino 800 przedstawiono już w 2019 roku, lecz do produkcji na szerszą skalę model 800 wszedł dopiero w 2022. Zaprojektowany we Włoszech motocykl posiada silnik, jaki wcześniej napędzał Benelli 752S oraz będzie napędzał TRK 800.
Leoncino 800 Trail (nie mylić ze słowem „trial”) od wersji drogowej, czyli Lenocino 800, odróżnia wysoko poprowadzony wydech, większy o 10 mm skok obu zawieszeń i większa o 18 mm wysokość siedzenia, która w tym modelu wynosi 818 mm.
Silnik jest sprawdzoną konstrukcją, identyczną dla obu wersji Leoncino 800. Jest to rzędowa krótkoskokowa dwójka o czopach wału przestawionych o 90 stopni. Przy czym średnica cylindra wynosi aż 88 mm przy skoku tłoka jedynie 62 mm. Stopień sprężania 11,5, a więc silnik dość wysilony. (Identyczny skok tłoka, średnicę cylindra i stopień sprężania posiadał silnik zaprezentowanego w 2004 Benelli TnT 1130 o trzech cylindrach, co może wskazywać na konstrukcyjne pokrewieństwo.) Maksymalna moc 80 KM (niektóre źródła podają 76 KM) rozwijana jest przy 9 000 obr./min. Moment wynoszący 67 Nm osiągany jest przy 6500 obr./min. Czerwone pole na obrotomierzu zaczyna się przy 11 000 obr./min! Masy zamachowe wału korbowego są bardzo niewielkie.
W cieczowym, wymuszonym układzie chłodzenia znajdziemy ciekawy element. Podobnie rzecz się ma w modelu Leoncino 500. Otóż włoscy konstruktorzy zdecydowali się na zastosowanie wymiennika ciepła ciecz-olej. Wymiennik taki jest dla pracy silnika korzystniejszy niż powietrzna chłodnica oleju. Olej w silniku nagrzewa się wolniej niż ciecz chłodząca, a po rozgrzaniu osiąga wyższe od cieczy temperatury. Podczas nagrzewania się silnika, szybciej nagrzewa się ciecz w układzie chłodzenia, która krążąc w wymienniku, ogrzewa olej i pomaga mu szybciej osiągnąć temperaturę pracy. To ważne, by olej rozgrzał się możliwie szybko m.in. z uwagi na wytworzenie intensywnej mgły olejowej smarującej gładzie cylindrowe. Zimny olej tworzy znacznie uboższą mgłę i gorzej też rozprowadza się po cylindrach. Kiedy silnik się nagrzeje, olej będzie ochładzać się w wymienniku, przekazując ciepło czynnikowi chłodzącemu.
Rama Leoncino 800 Trail przypomina konstrukcję mostu. Masywna, przestrzenna kratownica biegnie po samym brzegu wzdłuż obrysu zbiornika paliwa. Dlaczego dziś konstruktorzy budują ramy o tak skomplikowanych, kratownicowych kształtach? Otóż sztywność ramy uzyskuje się poprzez zamianę sił zginających rury ramy na ściskające i rozciągające. Każdy rozumie, że znacznie łatwiej jest rurkę zgiąć niż ją ścisnąć. Taka koncepcja wymaga konstruowania złożonych, przestrzennych profili, które dzięki temu są bardzo sztywne. W przedniej części rury ramy zbiegają się w jej główce, do której przymocowano „widelec” upside-down o średnicy rur nośnych 50 mm. Tym samym widelec ten przypomina bardziej hydrauliczne siłowniki ładowarki Caterpillar niż zawieszenie cywilnego motocykla. Wewnątrz ramy zawieszony jest silnik. Rury ramy wspawane są w tylnej części w masywną odkuwkę, w której mocowana jest oś wahacza – jeśli wahaczem można nazwać tę niebywale masywną „dźwignię” o ramionach grubszych niż przydrożne słupki.
Włoscy styliści zrobili tu świetną robotę. W zasadzie o stylistyce wystarczy napisać „włoscy styliści” i na tym zakończyć. Wyjaśnianie, że zrobili świetną robotę to jak tłumaczenie, że Picasso znowu namalował coś na poziomie. Szefem zespołu i współautorem (a może i autorem) stylistyki całej gamy Leoncino (a więc i modelu 800) jest Stefano Casanova. Jego dzieło jak zwykle zapiera dech. Motocykl wygląda futurystycznie i agresywnie. Na tym motocyklu powinien jeździć Tom Cruise w kolejnej Mission Impossible.
Tyle na temat samej mechaniki, ale jak wiemy mechanika może być zestrojona bardzo różnie. Jak więc zestrojona jest mechanika Leoncino 800 Trail?
W Leoncino 800 Trail mamy zatem silnik wysilony, wysokoobrotowy i krótkoskokowy o stromej charakterystyce, dla którego 3 – 4 tysiące obrotów na minutę to sporo za mało. Małe masy bezwładne (zamachowe) sprawiają, że silnik pracuje na wolnych obrotach nerwowo i na włączenie zbyt wysokiego biegu przy zbyt niskich obrotach reaguje mocnym szarpaniem.
Powolne przełączanie biegów zostanie natychmiast ukarane szarpnięciem przy puszczaniu sprzęgła. Nim powoli zmienimy bieg, na skutek małych mas zamachowych obroty silnika dawno zdążą opaść do wolnych i zwolnienie sprzęgła spowoduje przyhamowanie, bo własnym pędem trzeba wkręcić silnik z powrotem na odpowiednie obroty. A więc zmiana biegów powinna odbywać się szybko, a operacja sprzęgłem wręcz agresywnie. Skutek – taka zmiana biegów przebiega bez szarpnięć i płynnie.
Jazda w żółwim tempie i delikatne oscylowanie manetką gazu na pograniczu przyspieszania i hamowania silnikiem? – za to Leoncino 800 Trail również da nam po łapach. Silnik gwałtownie i wręcz zero-jedynkowo przechodzi z oddawania napędu w hamowanie, kiedy wyraźnie czuć moment odcięcia paliwa przy przymykaniu gazu.
Podsumowując – wkurzony kocur nie toleruje łagodnych jeźdźców i nie ma dla nich żadnej litości. Jeśli ktoś lubi miłe, niedzielne przejażdżki, podczas których w spacerowym tempie ma czas rozglądać się i pozdrawiać pieszych, to raczej pomylił motocykle. Leoncino 800 Trail jest dla jeźdźców zdecydowanych i jeszcze bardziej wkurzonych niż on sam. Tylko zdecydowana, mocna i wprawna ręka sprawi, że Leo stanie się doskonale posłusznym narzędziem i dostarczy nieprzeciętnych wrażeń. Za każdym razem, gdy nareszcie odkręci się zdecydowanie gaz, czuć jak Leo się cieszy i zaczyna żyć pełnią życia. Próba zmuszenia go by był grzecznym koteczkiem to prawdziwa męczarnia dla nas i dla niego.
Jest wiele motocykli o dużej mocy, w których możemy sami zdecydować, czy używamy tej mocy czy też nie, które pozwalają na łagodną jazdę. Leoncino 800 Trail na to nie pozwala i na każdym kroku zmusza nas do wykorzystania tego, czym dysponuje. Zachowuje się jak typowa, rasowa maszyna, którą stworzono do ściśle określonego celu. Jest jak rasowy pełnokrwisty koń wyścigowy, którego zaprzęganie do wozu czy pługa nie może skończyć się dobrze.
Motocykle Benelli projektowane są we Włoszech i produkowane przez koncern Zhejiang Qianjiang Motorcycle Group Co z siedzibą w Winling w Chinach. Qianjiang jest państwowym holdingiem o wartości 460 mln USD, posiadającym 5 krajowych filii, 10 oddziałów, 1 filię zagraniczną oraz ponad 10 000 pracowników. Obecnie produkuje ponad 1 200 000 jednośladów rocznie. Sprzedaje pojazdy pod czterema markami: QJmotor, Benelli, Keeway Motors i KSR Moto.
Dziś niewielu Europejczyków zdaje sobie sprawę z potęgi i zaawansowania chińskiego przemysłu. W nas, Europejczykach, naoczne i bezpośrednie zetknięcie z taką technologią jest na ogół miażdżące. Europa, kolebka cywilizacji, nie panuje już nad światem? I to od dawna! To, co w Europie obecnie poczytujemy sobie za „przemysł”, przy chińskich fabrykach prezentuje się jako niewielkie i raczej zacofane technologicznie fabryczki.
Ładna pogoda, ciekawy motocykl – czas na przejażdżkę. Lubię spokojne, łagodne przejażdżki. Można podziwiać widoki, pozdrawiać znajomych przechodniów, podelektować się tym, że wiezie nas ciekawa maszyna. Przerzucam nogę i już jestem w siodle. Próbuję łagodnie ruszyć, pozdrawiając znajomych, a tu brutalne szarpnięcie! Musiałem chwycić kierownicę drugą ręką, żeby nie spaść. Chcę delektować się dopracowaną zmianą biegów. Wysprzęglam łagodnie, lekko naciskam na dźwignię biegów, a tu gwałtowne „chrup”, a potem, kiedy najdelikatniej w świecie puszczam sprzęgło, najpierw daję nura na kierownicę, bo hamuję silnikiem, a kiedy próbuję łagodnie podnieść obroty, to miast spodziewanej miękkiej reakcji kolejne szarpnięcie, kiedy silnik z hamowania przeszedł w tryb napędu. Mało mi monokl nie wypadł! Przy każdej zmianie biegów to samo! Pomyślałem, zaraz cię tu nauczę moresu. Będę zmieniać biegi przy niższych obrotach, tak by silnik musiał ciągnąć miękko. Gdzieżtam! Jeszcze gorzej! Włączam piątkę przy sześćdziesięciu (no wiecie, ekodrajwing i te sprawy), puszczam sprzęgło, a silnik szarpie i klekocze jakby miał się rozpaść! Do tego każdą nierówność czuć na kręgosłupie – zawieszenie zdecydowanie za mało komfortowe. Totalne rozczarowanie!
Hmm, chwilę. A co jeśli to nie motocykl jest winny tylko nastawienie motocyklisty?
Drugie podejście. Teraz przerzucam nogę po czterech kawach i dwóch energetykach! Rozdygotany emocjami i ciśnieniem tętniczym przed przekręceniem kluczyka mantruję na głos „pan kotek był chory i leżał w łóżeczku, i przyszedł pan doktor – jak się masz koteczku?” Przekręcam kluczyk. Na ekran wskakuje lew, a silnik budzi się, jakby lewek właśnie ryknął na mnie agresywnie. Bulgot, warknięcie, nerwowy puls „kulawego” twina, o korbach co 90 stopni, co nadaje mu charakter widlastej dwójki o kącie prostym i wspólnym czopie. Dlatego brzmi jak Ducati. Szybko wrzucam jedynkę, gaz i sprzęgło. Leoncino strzela do przodu jak pocisk! Zdecydowany i szybki ruch dźwigni biegów w górę i błyskawiczna akcja sprzęgłem z lekkim tylko przymknięciem gazu. Nawet nie było czuć, kiedy wszedł kolejny bieg! Potem 3 i 4 i już lecę setką! O mało nie przegapiłem zjazdu. Nie, nie będę zawracać 10 kilometrów dalej. Szybki „look” w lusterko i po hamulcach! Suchy asfalt, zaklekotał delikatnie ABS, w tym czasie redukcja, gaz i strzelam ze sprzęgła, składając maszynę jednocześnie w ciasny łuk. Co za wspaniałe uczucie! Co za doskonała mechanika! Wszystko działa jak w dobrze naoliwionym karabinie. Leo tryska radością. To jakby wypuścić trzymanego dotąd w kawalerce lwa na wolność! Zaraz kolejny skręt i już jestem na szutrowych bocznych drogach. Na dziurach trzeba unieść się czasem na podnóżkach. Teraz doświadczam na własnej skórze, co znaczy właściwe narzędzie do właściwego celu.
Autor: Jacek Gembara
Zdjęcia: Justyna Wójcicka-Gembara
Zapraszamy do zapoznania się z naszą pełną ofertą.
W mojej ocenie opis zniechęca do zainteresowania się motocyklem, gdyż sugeruje zachowania typowe dla pierwszych motocykli, w których szerzej zaczęto stosować wtrysk paliwa, czyli produkowanych jakieś 20 lat temu. Tak, wiem – motocykle z wtryskiem produkowano już wcześniej, ale bolączki były te same, tj. nerwowe reakcje na zmianę obciążenia, konieczność obsługi motocykla w sposób porównywalny z kowadłem z uwagi na kulawe mapy zapłonu lub złe zestrojenie. A to wszystko w motocyklu generującym całe 76 koni mechanicznych. Jeśli ten artykuł miał mieć wydźwięk reklamowy, to do mnie nie trafia.