Bobcat Trail 4, czyli rower tworzony przez księgowego

Na pierwszy rzut oka Bobcat Trail 4 to maszyna, która ma genialną geometrię. Wszak nadal nie ma on sobie równych w swojej klasie cenowej. Patrząc na ofertę konkurencji spotkamy raczej w tym segmencie cenowym rowery z sektora ATB (all terrain bike), a nie trailowe, których geometria szalenie odstaje od wyższych modeli. W sumie dla nas to lepiej, bo „bierzemy” tę część rynku, gdzie inni boją się, że konsumenci widząc taką szeroką kierownicę, płaski kąt główki, długą górną rurę i stromy kąt rury podsiodłowej będą przerażeni. My po wielu latach obecności na polskim rynku możemy śmiało stwierdzić, że Polacy kupują często Marina, bo rozumieją jego geometrię i „umieją w cyfry”.

Kiedy producent tworzy rower to w znacznej mierze odpowiada właśnie za jego geometrię. To do niej dobiera:

rodzaj rurek – ich przekroje, kształt i grubość,
to czy rama będzie wykonana z: aluminium, stali, carbonu, czy tytanu (Bobcat Trail jest z aluminium)
rodzaj obróbki (czy mają być hydroformowane i cieniowane),
jak mają przebiegać gięcia rur,
z jakich profili ma być stworzone mocowanie tylnego koła – sztywne osie czy otwarte haki,
czy główka ramy ma być taperowana (rozszerzana), czy prosta
standard instalacji tylnego hamulca: IS, post, flat, diretc
wybór rozmiaru koła
i wiele innych jak system suportu, cała linia otworów w ramie do przykręcania błotników, bagażników, bidonów, poprowadzenia pancerzy i linek wszelakich

Te elementy składają się na tzw. liczbę roboczogodzin spędzonych na produkcji ramy. Im dłużej dana rama jest tworzona i więcej osób musi się nad jej wyprodukowaniem pochylić, tym jest droższa – logiczne.

Kolejne elementy to malowanie, które może, choć nie musi, w budżetowym rowerze może „zrobić robotę”. Oczywiście kwestia gustu, ale ten kto już jakiś czas widzi rowery Marina to rozumie ten styl i z kolekcji na kolekcję czuję jakąś analogię, która jest daleka od podążania za trendami, a bardziej skupia się na ich wyznaczaniu. I tutaj pojawia się linia rowerów Bobcat Trail – o progresywnej geometrii – więcej o niej przeczytasz tutaj. Współczesne rozwiązania, ale ocierające się o kompromisy, bo to jest rower tani, a pozwalający posmakować prawdziwej jazdy górskiej. Pamiętajmy, że potocznie mówi się na rowery, że są górskimi, a nigdy w górach nikt by się na nich nie odważył pojechać. Bobcat Trail 4 to taki sprzęt, który może już stawić czoła takim wyzwaniom. Ponieważ poza geometrią na pokładzie posiada wiele kluczowych elementów wyposażenia.

W tym sezonie dostępne są dwie wersje kolorystyczne Bobcata z numerem 4 – połyskująca kość słoniowa oraz błyszczący srebrny. Z racji, że Marin uczynił srebrnemu pełną sesję (dostępna tutaj) , my na zdjęcia zabraliśmy tego drugiego. I o dziwo robi on kolosalne wrażenie. W słońcu to zupełnie inny rower niż w lekkim cieniu na leśnej ścieżce. Wszystko za sprawą dobrania barwy, którą ciężko znaleźć u innych producentów, a tym samym mocno się wyróżnia.

Przechodząc do spraw technicznych. W rowerze górskim napęd odgrywa zasadniczą rolę. Dobrze zestopniowane przełożenia pozwalają na skuteczne podjeżdżanie. Dodatkowo rozwiązania, które Marin tu zastosował są bardzo współczesne:

korba z jedną zębatką w standardzie narrow-wide (z układem zębów naprzemiennych wąski i szeroki) trzymających łańcuch w ryzach na wszelkiej maści wybojach. Co prawda na suporcie w standardzie kwadrat, ale coś za coś – chcesz hollow – wybierz wersję 5, o której szerzej tutaj.
przerzutkę MicroShift Advent, która ma w sobie już blokadę sprzęgła (włączaną pstryczkiem na korpusie przerzutki). A ta mimo, że obsługuje 9 przełożeń to współpracuje z kasetą o zakresie 11-46T. A taki układ sił z tyłu pozwoli niejednemu wdrapać się na ostre wzniesienie. W szczególności, że na korbie mamy 32 zęby. Kilka lat temu byłoby to nie do pomyślenia, by rower w tej klasie cenowej miał taki układ napędowy. Oczywiście jest to podyktowane kompromisem związanym z zestopniowaniem przełożeń, ale skrajne biegi dają szansę na dobre przyspieszenie na szybkim odcinku oraz na wspinaczkę

Amortyzator od Suntour to XCM 30 ze skokiem 120 mm osadzony w prostej rurze. Nie czarujmy się – on się po prostu ugina pod Twoim ciężarem i możesz zablokować jego skok hydraulicznym pokrętłem na prawej goleni. Na pewno nie jest on przeznaczony do skoków i szaleństw. To jest podstawa jaka musi być w tego typu rowerze w swojej klasie. Co jednak zasługuje na uwagę – ma on skoku 120 milimetrów, czego w konkurencyjnych modelach nie uświadczysz. A przy poważniejszym zjeździe z górki te dodatkowe 20 milimetrów potrafi zrobić sporą różnicę – w szczególności po zakończeniu jazdy – ręce mniej bolą.

Hamulce są dopełnieniem „projektu without Shimano”, czyli zastosowano tu hydrauliczne tarczówki od Tektro. Prawda jest taka, że hamują płynnie. Jeśli będzie Ci kiedyś brakowało siły hamowania to możesz zastosować lepsze klocki i tarcze i poprawisz ten parametr (internet jest pełen takich poradników). Plus jest taki, że są to tarczówki, czyli jazda w trudnych warunkach atmosferycznych sprawi, że i tak zahamujesz, a nie jak w przypadku V-Brake (z nich Marin w zupełności zrezygnował) tylko usłyszysz tarcie klocka o obręcz, a rower będzie toczył się dalej.

W kwestii ogumienia Marin seryjnie postawił na WTB Trail Boss o szerokości 2.25 (w dwóch rozmiarach 27.5 w ramie S i M oraz 29 w ramie M, L, XL). Owszem – czasami może pojawić się też guma od Vee Ruber, ale nie odbiegająca niczym od tej WTB. Dobra guma to kawał sukcesu w terenie. To ona daje poczucie pewnego prowadzenia, przyczepności, odpowiedniej trakcji, że rower jedzie tam gdzie my chcemy. I ta pozwala na solidne zabawy w terenie. W dodatku daje +10 do lansu na dzielni za sprawą beżowego boku zwanego skin wall.

Nie zapomniano też oczywiście o wszystkich jeźdźcach, którzy planują ten rower traktować poważniej w terenie i zechcą zainstalować w nim sztycę opuszczaną do dołu. W tym celu pozostawiono otworek do poprowadzenia linki przez rurkę podsiodłową.

Kokpit roweru górskiego to kolejny element nowoczesności, gwarancji dobrego prowadzenia i bezpieczeństwa. Tutaj Marin po raz kolejny udowodnił, że jeńców nie bierze i traktuje ten rower jak pełnoprawnego górala, któremu zapakował kierownicę o szerokości 780mm z lekkim wzniosem – 12 stopni, o grubości montażowej 31.8mm. Instalowana jest ona do krótkiego mostka 45mm z możliwością regulacji wysokości za pośrednictwem 4 podkładek – dwóch grubych i dwóch cienkich. Gripy kierownicy są przykręcane na jednej obejmie więc nie będą się obracać w trakcie jazdy nawet podczas silnego uścisku. Takiego kokpitu nie powstydziłby się posiadacz roweru trzy razy droższego.

Podsumowując – jeśli szukasz roweru, który nada się do dalszej rozbudowy mimo swoich drobnych ograniczeń sprzętowych to lepiej trafić się nie dało. Bobcat Trail 4 to świetny kompan na jazdę „w koło komina” po okolicznych lasach i górkach. Możesz go uzbroić w bagażnik i błotniki, czyniąc go alternatywą na dojazdy do pracy czy szkoły. Poradzi sobie z większością napotkanego terenu i da Ci frajdę z pokonania każdego kilometra, bo powstał w zgodzie z dewizą firmy MADE FOR FUN.