Materiał źródłowy: https://www.mcnews.com.au/kymco-dt-x360/
Recenzja Kymco DT X360 - skuter adventure
Jak wiele radości można mieć jeżdżąc skuterem w terenie? Właśnie to pytanie zadałem sobie po prezentacji Kymco DT X360. Rzeczywistość jest taka, że większość kupujących tego typu pojazdy nie będzie użytkować ich w terenie (podobnie jak większość kupujących Landrovery i Jeepy ), ale czy faktycznie tego typu jednoślady mogą sprawnie poruszać się poza asfaltem? Specyfikacja techniczna sugerowałby, że nie mogą, ale specyfikacje nie zawsze odpowiadają rzeczywistości. Mówiąc o specyfikacji, mam tu na myśli zwłaszcza nieduże 14-sto i 13-sto calowe koła, zawieszenie przednie o skoku 110 mm i 108 mm z tyłu, no i fakt, że prawie 30 koni mechanicznych przekazywanych jest na podłoże za pośrednictwem skrzyni CVT. Ci, którzy spędzają trochę czasu w terenie wiedzą, że taka specyfikacja to nie jest do końca dobra recepta na off-roadowe wybryki.
Mając to wszystko na uwadze, wyruszyliśmy na szutrowe drogi lasów Anglesea w stanie Wiktoria. Ponieważ rano spadł deszcz to już na „dzień dobry” przywitał nas mokry, śliski asfalt trasy Great Ocean Road. No cóż, testy przychodzi nam robić w każdych warunkach. Nie ma lekko, ale brniemy w to.
W ciągu tego roku przetestowaliśmy ogromną ilość różnych skuterów i możemy już na początku stwierdzić, że DT X360 wzorowo trzyma się drogi i nie sprawia żadnych niemiłych niespodzianek. Kymco prowadzi się przewidywalnie, a przemyślana konstrukcja umożliwia zmianę ułożenia nóg i wyciągnięcie ich do przodu, jednocześnie zapewnia rozsądną ochronę przed warunkami pogodowymi. Opcjonalnie dostępne handbary pomagają utrzymać suche rękawice. Wszystko działa tu wystarczająco dobrze. Silnik o pojemności 320 cm3 jest żwawy, ale przyśpieszając nie urywa ramion. Odkręcasz manetkę i dynamicznie, płynnie odjeżdżasz.
Długa, poprawnie wyprofilowana kanapa jest bardzo wygodna i do tego wypełniona pianką absorbującą wstrząsy. Nasze cztery litery mają więc pełen komfort. Okalające kanapę tylne uchwyty dla pasażera są wykonane bardzo solidnie i umiejscowione tak by umożliwić pewny i bezpieczny chwyt.
Deska rozdzielcza jest prosta i przejrzysta, po jej środku znajduje się coś co można opisać jako największy na świecie prędkościomierz. Po środku kierownicy, pod klapką z logotypem ukryto port USB. Tu muszę stwierdzić, że nie jestem do końca pewny jak go wykorzystać gdyż takie umiejscowienie i sam kształt plastików kierownicy uniemożliwiają łatwy montaż uchwytu na telefon. Z pewnością jednak znajdzie się jakiś sposób.
Trzeba przyznać, że idea skuterów „odkręć i jedź”, które to przecież nie posiadają sprzęgła i skrzyni biegów to bardzo wygodny sposób na podróżowanie. Do tego schowek pod kanapą który „połknie” 2 kaski lub naprawdę spory bagaż. Wszystko to tłumaczy z jakiego powodu te pojazdy zdobyły ogromną popularność na całym świecie i choć Australia zostaje pod tym względem w tyle za Europą, to jednak sądzę, że powoli zaczynamy nadrabiać te motoryzacyjne zaległości. Wracając do schowka w DTX-ie, to w przypadku bardzo dużych kasków może on okazać się zbyt ciasny, duże skorupy się tu nie zmieszczą.
Pozycja za kierownicą jest wygodna i wyprostowana. Podesty pod nogi są szerokie i zapewniają wystarczająco dużo miejsca, nawet największym butom. Ja znalazłem dla siebie ulubioną pozycję – pięty spoczywają na dolnym podnóżku a palce i śródstopie opierają się o te pochylone podnóżki, czyli tak w połowie drogi między dwoma dostępnymi pozycjami. Jak to dokładnie wygląda możecie zobaczyć na zdjęciach. Tak czy inaczej, łatwo mi było znaleźć najwygodniejszą pozycję, a gdybym chciał to mogłem jeszcze bardziej wyprostować nogi.
Rollgaz ma super powolne przełożenie. Początkowo nawet obawiałem się, że jego zbyt mocne odkręcenie może skończyć się jakimś uszkodzeniem, ale nic z tych rzeczy. Wszystko działa idealnie, dzięki temu mamy pełną kontrolę nad przepustnicą, więc nic nas nie zaskoczy nawet na mokrych i śliskich drogach. Kontrola trakcji oraz ABS także są tu optymalnie zestrojone. Początkowo martwił mnie przedni hamulec, który wykazywał się średnią skutecznością zwłaszcza przy długich dohamowaniach na suchym asfalcie, jednak z wraz z ilością przejechanych kilometrów zaczął on działać tak jak powinien.
Silnik okazał się wystarczająco mocny, zwłaszcza w mieście maszyna jest bardzo szybka i bez wahania rozpędza się do 80 km/h. Robi to niesłychanie płynnie bez najmniejszego szarpnięcia i opóźnienia typowego dla skrzyń manualnych. Kymco daje radę nawet przy autostradowych prędkościach. Oczywiście nie jest to pojazd sportowy, nie jest to żadna rakieta, ale DTX nawet nie stara się udawać, że takim jest.
Na mokrej, niepewnej nawierzchni gdzie przyczepność nie zawsze była oczywista jeździłem trochę jak na rowerze MTB, czyli więcej balansowałem pojazdem jednocześnie utrzymując pionową postawę ciała i działało to całkiem nieźle. W miarę wysychania nawierzchni przyczepność stawała się coraz lepsza i mogliśmy pozwolić sobie na więcej. Mimo, że zawieszenie nie daje kierowcy zbyt wielu informacji zwrotnych to jednak jest ono przewidywalne i w miarę nabywania doświadczenia rośnie też pewność siebie i świadomość tego gdzie leżą granice jego możliwości. Przed obiadem postanowiliśmy zboczyć jeszcze ze śliskiego asfaltu i złapać trochę szutrowej nawierzchni typu „adventure” i tu mieliśmy nasze pierwsze zdziwienie w stylu „jak to jest możliwe?”. Okazuje się, że te niby małe, w miarę uniwersalne opony CST skutecznie wgryzają się w nawierzchnię nawet przy uślizgach na pełnym gazie! Co więcej, na tej śliskiej i sypkiej powierzchni ABS również zadziwiająco dobrze! Wydało nam się to zadziwiające i trochę zabawne, więc dla pewności powtórzyliśmy ten sam przejazd. Z uśmiechem na twarzy zrobiliśmy to jeszcze raz, i jeszcze raz, i jeszcze… Kontrolowane poślizgi na Kymco DT X360 to coś pięknego! To wszystko sprawiło, że przed samym obiadem ujrzeliśmy DTX-a zupełnie w nowym świetle. Mimo dość sporej wagi prawie 200 kg skuter wydaje się lekki i dokładnie tak się prowadzi. Nawet kiedy trzeba go przepchać to mam wrażenie, że jest dużo lżejszy i waży maksymalnie może 140 kg.
Po obiedzie ruszyliśmy w dalszą drogę w pogoni za emocjami i fajnymi zdjęciami. Wszystko to znaleźliśmy na pnącym się w kierunku wzgórz asfalcie z licznymi zakrętami. Mimo usilnych starań i dość dużej prędkości Kymco nadal prowadziło się pewnie i stabilnie, niczym skała. Potem znaleźliśmy więcej szutrowych dróg i ponownie zaczęło się „zamiatanie tyłem” i kręcenie głowami z niedowierzania, że tak się da. Zdjęcia i nagrania pokazują wystarczająco dużo. To powinno być zwyczajnie niemożliwe na skuterze ale po wyłączeniu kontroli trakcji jakimś cudem drift wychodzi łatwo i bezproblemowo! Tu muszę wspomnieć o całkowicie nieintuicyjnym działaniu przycisku wyłączania kontroli trakcji. Wciśnięcie i przytrzymanie go powoduje, że kontrolka TCS zmienia kolor na zielony co sugeruję, że kontrola trakcji została włączona, natomiast jest zupełnie odwrotnie. Wywnioskowaliśmy więc, że prawdopodobnie oznacza to takie „zielone światło dla poślizgów” i tego się trzymamy. W kwestii komfortu jazdy po tego typu nierównych drogach niewiele da się powiedzieć – jest twardo. Mimo deklarowanych 108 mm skoku zawieszenia tylnego to w rzeczywistości mam wrażenie, że jest to maksymalnie ok. 60 mm, więc bardzo mało. Natomiast przód robi co może i jakoś w miarę sobie radzi. Wyraźnie jednak widać, że to nie jest typowy „adventure”. To zwykły, miejski skuter z bardziej agresywnymi oponami. Brak dużego prześwitu uniemożliwia pokonanie większych nierówności, kamieni czy przeszkód typu gałęzie i kłody. Z tymi małymi kółkami pokonywanie głębszego piasku czy błota także w ogóle nie ma sensu. Natomiast zabawa na drogach szutrowych okazała się niesamowitą frajdą, której w ogóle się nie spodziewaliśmy. To na prawdę duża niespodzianka.
Pod względem stylistyki i funkcjonalności Kymco DT X360 jest całkiem ładnie wykonany. Posiada system bezkluczykowy, więc wyposażony jest w zgrabny breloczek który wystarczy trzymać w kieszeni. To modne rozwiązanie w dzisiejszych czasach i bardzo mi się podoba. Procedura rozruchu ma jednak swoje dziwactwo. Centralne pokrętło służy tu do włączania i wyłączania zasilania, także do otwierania klapki wlewu paliwa i schowka pod siedzeniem. By jednak aktywować to pokrętło trzeba najpierw wcisnąć i przytrzymać dźwignię hamulca oraz przycisk startera. Da się jednak do tego szybko przyzwyczaić.
Te lusterka nie są najlepsze i tak naprawdę widać w nich głównie ramiona. Powinny być rozmieszczone nieco szerzej.
Wracając do wlewu paliwa – za nim ukryty jest 12,5-litrowy zbiornik. Biorąc pod uwagę nasze „entuzjastyczne” dawkowanie gazu, spalanie sięgnęło ponad 4L / 100 km. W normalnych warunkach użytkowania zbiornik paliwa powinien spokojnie starczyć na przejechanie ponad 300 km. To duży zasięg jak na taki skuter więc jest gotowy na daleką przygodę! Kymco DT X360 to więcej zabawy niż się spodziewałem.
Plusy Kymco DT X360:
- Robi to do czego go stworzono, a nawet więcej…
- Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale cudownie „lata bokami” na szutrach choć nie powinien.
- Doskonały sposób na spędzenie dnia.
Minusy Kymco DT X360:
- Większe kaski nie zmieszczą się do schowka.
- Przydałaby się regulowana, większa szyba – choć na krótkie trasy ta mała tez jest ok i robi robotę.