Egzotyczny ptak – Marin Gestalt X10
„Tak abstrakcyjnego napędu nie spotkasz w żadnym rowerze gravelowym” – odważne stwierdzenie, można by pomyśleć. Początkowo można było przypuszczać, że product managerowie Marina pojechali po bandzie i chcieli zobaczyć, czy to w ogóle będzie chciało działać. I jak się okazuje – działa i to zaskakująco precyzyjnie.
No dobrze, ale o czym mowa? Co tutaj ma budzić takie kontrowersje? Zacznijmy zatem od początku. Konstrukcja Gestalt X na sezon 2021 przeszła zmiany względem wersji z poprzednich sezonów. Więcej o tym znajdziesz tutaj. Jednak wersja X11 od X10 różni się w znacznym stopniu i cechami wspólnymi jest tylko rama i kształty naklejek. W X11 znajdziesz Shimano GRX spięte z korbą FSA i sztycę typu myk-myk z opuszczaniem. To już jest dosyć ekstrawagancki ruch ze strony Marina.
Jednak X10 to jest gravel do pokonywanie gór z prawdziwego zdarzenia – a w szczególności podjazdów. Dlaczego? Konfiguracja napędu to jest totalny odlot i współczesny rower z amortyzatorem i płaską kierownicą dobrze by z takimi cyframi wyglądał. O czym mowa?
Nigdy by nikt nie mógł się zdecydować na tak karkołomny ruch w specyfikacji, gdyby nie możliwości przerzutki i klamkomanetek przystosowanych do instalacji na giętej kierownicy. Tutaj pojawiła się coraz bardziej rozpychająca się na rynku OEMu (części wykorzystywanych do produkcji) marka MicroSHIFT. Na pokład wjechała przerzutka i manetki Advent X z dopiskiem Wide-Range, co oznacza szeroki zakres. I to on właśnie wzbudza tyle kontrowersji. Wszakże to jest jakaś nowość, która może generować wątpliwości, czy to działa. A jeśli działa to jak?
Działa wyśmienicie, bo rower testowany był w górach, a dokładniej w Piwnicznie Zdroju w naszej wypożyczalni Rowerowa Dolina . A tam jest gdzie podjeżdżać i sprawdzać sprzęt po szutrowych serpentynach m.in. podjazd na Wierchomlę. Porównując do dwóch wielkich marek napędowych, to znacznie mu bliżej do SRAMa. Indeksacja (świadomość, że po kliknięciu bieg się wbił) jest bardzo wyraźna. Równolegle „twardość” pracy każdego z guzików jest wyraźna, ale nie trzeba się z nią zmagać. Jest dokładnie taka jaka być powinna – bez wrażenia machania nożem w rozpuszczonym maśle.
Korba to autorski projekt Marina, który w porównaniu z poprzednimi koncepcjami jest mocno na plus od strony estetyki. Teraz jest zębatka typu direct instalowana do osi korby, a nie dokręcana do „pająka” na kilak śrub – w dodatku w nietypowym rozstawie (BCD). Ewidentnie tu widać inspiracje pewnym producentem 😉 Korba kręci się na suporcie z wkręcanymi łożyskami. Innymi słowy – to ma działać i nie stwarzać problemów serwisowych – nawet w głuszy.
Szczegółowe rozwiązania ramy opisane zostały we wpisie o X11. Tutaj z kronikarskiego obowiązku tylko wymienię:
- Wewnętrzne prowadzenie przewodów – schludne i poprawiające ogólny wygląd roweru
- Możliwość poprowadzenia kabla do opuszczanej sztycy – teraz przez główny trójkąt
- Rozszerzana główka ramy tzw. tapered – poprawia jakość prowadzenia roweru
- W pełni carbonowy widelec, z opcją dokręcenia bagażnika typu „pizza rack” – tłumi drgania przenoszone z drogi na kierownicę
- Sztywne osie obu kół – lepsza trakcja i łatwość podczas wkładania i wyciągania koła, by ustawić tarczę na właściwym miejscu – „wpada” ona zawsze w to samo miejsce
- Opcję dokręcenia bagażnika również z tyłu – tym samym może to być rower całoroczny na dojazdy do pracy/uczelnię etc. z bagażem w sakwach i błotnikami
Dla kogo jest ten rower?
- Na pewno dla bikepackera, który szuka lekkiej konstrukcji, która nie zrujnuje mu domowego budżetu.
- Dla osoby lubiącej podjeżdżać lub mieszkającej w górzystym terenie i szukającej możliwie wszechstronnego sprzętu
- Dla każdego kto nie boi się eksperymentów sprzętowych i jest w stanie zaufać product managerom Marina, że Ci wiedzą, że nie pchają do rowerów tandety, tylko wcześniej przetestowane produkty
Już fajny a będzie jeszcze lepszy.