Jak przygotować się do ustanowienia Rekordu Księgi Guinnessa – wywiad z Kamilem Kobędzowskim
Rozmawiamy dziś z Kamilem Kobędzowskim, rekordzistą Guinnessa w najdłuższej jeździe tyłem na jednym kole. Rozmowa ta otwiera przed nami fascynujący świat ekstremalnych wyzwań rowerowych. W wywiadzie Kamil przedstawia swoje doświadczenia, początki pasji do stuntu, a także kulisy procesu ustanawiania rekordu. Zdobywca tytułu Guinness World Records opowiada o niezwykłych umiejętnościach stuntingu, modyfikacjach roweru Alcatraza, oraz o tym, jakie wyzwania kryją się za próbą pokonania własnych rekordów. Dzięki fascynującym opowieściom i cennym wskazówkom, ten wywiad rzuca nowe światło na świat ekstremalnych osiągnięć rowerowych i zainspiruje każdego miłośnika dwóch kółek.
Pytanie: Dlaczego nikt inny tego przed Tobą nie zrobił?
KAMIL: Dlaczego nikt? Ogólnie stunt na całym świecie kojarzony jest głównie jako wersja jazdy na jednym kole, czasami pomiędzy samochodami. Jednak jest w tym niewielka liczba trików. Taki styl jazdy opanowałem już dosyć dawno i zacząłem szukać alternatyw, takich jak na przykład jazda tyłem. Zatem prawdopodobnie dlatego jestem pierwszy, bo chyba nikt inny nie wpadł na to wcześniej, że można w ten sposób przejechać dłuższy dystans. Albo jak już to ktoś robił, to nie myślał o tym, że można przejechać na jednym kole tak długi dystans. Kiedyś spotkałem się z legendarnym Hansem Reyem hiperłącze https://www.facebook.com/hansrey , który stwierdził, że kiedyś spróbował tego triku za swoich lat młodości. Powiedział mi, że próbował jazdy tyłem, ale nigdy nie widział, żeby ktoś tak dobrze to opanował. Myślę więc, że po prostu to było tak, że miałem na ten trik absolutne skupienie. Więc to, że tak się stało, to wynik mojej zawziętości i trenowania przez długi czas głównie tego. W skrócie można uznać, że najprostsza droga, żeby trafić do Księgi Rekordów Guinnessa, to wymyśl sobie coś, czego nikt inny nie robił, i zacznij to robić. Udowodnij, że się po prostu da! Tak można w ten sposób postrzegać każdą dyscyplinę samorozwoju, jakby właśnie z myślą o tym pod kątem, żeby rekordy pobijać. Ja w pewnym momencie stwierdziłem, że mam już szereg umiejętności, które są dość wyjątkowe, więc mogę to wtedy osiągnąć. Później była to tylko weryfikacja, czy tak jest naprawdę.
Pytanie: Czy Guinness chwyta każdy pomysł na bicie rekordu czy przeprowadza jakąś twardą selekcję i analizę pomysłu?
KAMIL: Czekałem na weryfikację tego, czy mój pomysł jest dla nich ok i czy chcą w ogóle, żebym taki rekord pobił. Oni mają swoje wytyczne i reguły ściśle uregulowane. Oni są prywatną firmą i wiedzą, jaki rekord można przeprowadzić i na jakich zasadach. To jest paradoksalnie gruba „papierologia” na ponad 60 stron. W regulaminie są różnego typu informacje. Po ich przeczytaniu pomyślałem, że nie odrzucą mojego pomysłu. Jest bardzo dużo ściśle ujętych zapisów w jaki sposób można ustanowić rekord. Musi to być w jakiś sposób mierzalne. Czyli tutaj miała to być najdłuższa jazda tyłem na jednym kole. Zatem to właśnie tą odległość jesteśmy w stanie zmierzyć. Może to być najdłuższy czas, może być najwyższa prędkość, może być największa masa. Guinness to rozpatruje pod kątem, aby można było to rzeczywiście zmierzyć i potwierdzić, że rzeczywiście rekord jest ustanowiony. Mi zaproponowano, aby przejechał minimum 200 metrów.
Pytanie: Opowiedz więcej o współpracy i całych procedurach komunikacji z Guinnessem, bo z tego, co mi wcześniej wspominałeś, są 2 drogi: płatne i bezpłatne. Zacznij od tej płatnej, a potem opowiedz, dlaczego wybrałeś tę bezpłatną drogą. Ile to trwało?
KAMIL: Chciałem to robić, tak mówiąc kolokwialnie, „na bogato”, czyli zaprosić sędziego na miejsce, zrobić duże wydarzenie. Miałem zamiar zaprosić sędziego z licencją Guinnessa, taką osobę, która stricte jest odpowiedzialna za to, żeby zatwierdzić wynik. Wtedy oficjalny wynik od chwili przeprowadzenia próby może być potwierdzony nawet po tygodniu. Więc wysyłałem wiadomość, że chcę zrobić to w konkretnym dniu i podczas zawodów, ale szybko dowiedziałem się, że to są duże pieniądze do wydania. Gdyby się okazało, że pieniądze nie mają żadnego znaczenia, i opłaciłbym całą komunikację od A do Z, to odpowiedzi na wiadomości byłyby błyskawiczne. Wtedy to ja mówię, że pomysł na rekord jest taki, pobijany jest on w takim miejscu i w takim czasie. Wtedy sędzia przyjeżdża, a ja wykonuję próbę. Oczywiście wszystko jest przez nich rejestrowane, nagrywane i zatwierdzane błyskawicznie. Sędzia od razu daje dyplom, pozuje do zdjęcia, i jestem oficjalnym rekordzistą. Koszt takiego bicia rekordu to kilkadziesiąt tysięcy złotych. W ramach tego mamy błyskawiczną komunikację mailową. Błyskawicznie wysyłają konkretne wytyczne i gruby plik dokumentów. Jednak jeśli chcemy wykonać to bez kosztowo, to musimy uzbroić się w cierpliwość. Nadal musisz się liczyć z tym, że jest to nisko budżetowo, a nie za darmo. Wysyłamy taką wiadomość i czekamy od 3 do 4 miesięcy na informacje, co mamy zrobić i przygotować. I teraz warto zdać sobie sprawę z tego, że Guinness nie zawsze chce, by jakiś nowy rekord został ustanowiony. Dlatego dopytuje nas o jakieś tam szczegóły, aby zatwierdzić coś, lub my chcemy o coś dopytać. Na odpowiedź czekamy równe 2 tygodnie. Pytania są różne, np. odnośnie roweru: czy jest to zwykły rower z wolnobiegiem, czy i na jakich zasadach co będzie robione. Każda odpowiedź wymaga cierpliwego oczekiwania minimum przez czas 2 tygodni. Można oczywiście ten proces przyspieszyć, aby odpowiadali nam szybciej, i też wydali te wytyczne szybciej, ale płacąc odpowiednią kwotę. Jest to kilka tysięcy funtów, jak dobrze pamiętam. Więc z tego nie skorzystałem. Gdy już mamy wszystko przygotowane, mamy ustalone wytyczne, to mamy zebrać wszystkie te dokumenty potwierdzające próbę pobicia rekordu i wysłać całość do Guinnessa. I znowu 3-4 miesiące czekamy, aż powiedzą nam, czy jest to zatwierdzone, czy nie. Czy próba zostaje odrzucona z jakiegoś tam względu. Zauważ, że rekord ustanowiłem w lipcu, a dopiero w październiku został on zatwierdzony, i otrzymałem dyplom. W całym tym przedsięwzięciu sporo osób miało swój udział: 2 sędziów mierzących przejazd + 2 świadków oficjalnych. Wszystko na wypadek, jakby jakieś małe błędy trafiły się przy pomiarach.
Pytanie: Na podstawie twoich doświadczeń do bicia rekordu Guinnessa to, co należy się nastawić: powiedziałbyś, żeby pisać możliwie jak najdłuższe maile z jak największą ilością rozbudowanych pytań?
KAMIL: Trzeba rzeczywiście jak najwięcej zawrzeć w każdej wiadomości. Myślę, że to najbardziej przyspieszy całą tę procedurę. Musimy dokładnie przemyśleć, czego chcemy się dowiedzieć. Warto wcześniej zaplanować, jaką wiedzę może nam być potrzebna na każdym etapie przygotowania od strony formalnej. Należy też pamiętać, że cała komunikacja zachodzi po angielsku. Zatem, jeśli nie znasz perfekcyjnie angielskiego, dobrze jest każdego maila przed wysłaniem dać do sprawdzenia jakiemuś tłumaczowi, by uniknąć zbędnych nieporozumień. Bo one wydłużą wszystko o kolejne miesiące.
Pytanie: Czy jeśli miałbyś pobić rekord jazdy normalnie na tylnym kole przodem do kierunku jazdy, to musiałbyś jeździć 5 dni? Ile dokładnie w kilometrach wynosi taki rekord?
KAMIL: Wiem, że to jest to ponad setka kilometrów. Kawał dystansu, więc można podejść do pobicia tego rekordu na różne sposoby: kto najdłużej da radę jeździć na tylnym kole, albo kto zrobi najwięcej kilometrów. W ogóle co zabawne, taki młody chłopak z Wielkiej Brytanii w chyba ten sam dzień ogłosił, że pobił rekord Guinnessa w najdłuższej jeździe na jednym kole bez przedniego koła i tam przyjechał ponad 100 km. Ja właśnie zawsze szukałem rzeczy, które są jednocześnie ciekawe i atrakcyjne do zrobienia, ale również zobaczenia. Dla mnie sama jazda na jednym kole jest taka dość klasyczna, i każdy to rozumie.
Pytanie: Planujesz pobić od razu ten swój rekord, który sobie wymyśliłeś i wyznaczyłeś, na przykład teraz kilometr?
KAMIL: W najbliższym czasie chciałbym to zrobić, aby rzeczywiście ten kilometr się tam pojawił. Nie jestem do końca usatysfakcjonowany z tego dystansu. Jednak Ustka to za małe miasto. Na przyszłość będę potrzebował dłuższego miasta. Jednak jak rozmawiam z innymi stunterami o tym rekordzie, to jest to nadal mało spotykane i stwierdzają, że jest to rzeczywiście dla nich bardzo duży dystans.
Pytanie: Co jeszcze do tego Twojego triku dodać? Jazdę slalomem, przejazd po przeszkodach, jazdę na bosaka? Istnieją jeszcze jakieś kombosy, które jeszcze można dołożyć do przejazdu, żeby to jeszcze robiło większy efekt wow?
KAMIL: Można dołożyć wskakiwanie na siedzenie, jazdę na siedzeniu i manuala. Można przyjechać cały ten dystans na przykład z tylko jedną ręką na kierownicy. Można przeskakiwać z pedałów na pegi (rurki, rurki przykręcone do osi tylnego koła). Możliwości jest tyle, co przodem.
Pytanie: Jak zmodyfikowałeś seryjnego Marina Alcatraza do maszyny gotowej na pobicie rekordu Guinnessa?
KAMIL: Ja bym tego nie rozgraniczał na rower do bicia rekordu Guinnessa i rower do stuntu. Korzystam z tego samego roweru na co dzień. W zasadzie mógłbym zrobić to na seryjnym rowerze. Najbardziej zmodyfikowane w moim rowerze jest siedzenie, ponieważ oklejone zostało gumą i postawione na mocnej sztycy. Dzięki temu mam gigantyczną kontrolę nad rowerem, gdy wykonuję sztuczki stojąc na nim lub jadąc na głowie. Jestem do niego wręcz przyklejony. Ponadto założyłem kasetę i przerzutkę zamiast napędu jednorzędowego. Do bicia rekordu używałem biegu szybkiego, który mi pozwolił z łatwością nabrać pędu. Dzięki temu za każdym razem dobieram przełożenia do różnych trików. Jest to wyjątkowo istotna modyfikacja, która jest niezbędna w stuncie. Obecnie mam założoną 10-rzędową kasetę SRAM z największym przełożeniem 36T. Bardzo duże znaczenie przy jeździe na tylnym kole mają hamulce i opony, które również zamieniłem na samym początku, by zachować płynność i absolutną kontrolę nad rowerem. Jednak jazda nie byłaby tak dobra, gdyby nie świetna geometria Alcatraza, który ma bardzo krótki tylny trójkąt. Mam rozmiar ramy S, czyli krótką. Łatwiej jest dzięki temu utrzymać równowagę. Podczas tej próby bicia rekordu często przechodziłem do manuala (jazdy bez pedałowania), bo ten typ jazdy jest bardzo męczący. Wymaga to dużego balansu ciałem, dlatego krótki tylny trójkąt Marina Alcatraza bardzo to usprawnia.